Opisałem motode przewozu pszczół z otwartymi wylotkami w 1984 roku w Pszczelarzu ale widzę, że chyba nikt ani o niej nie wie ani nie stosuje.
Opis z mojej strony internetowej:
""Metoda Siudalskiego" przewozu uli
Żeby nie było wątpliwości - Siudalski to właśnie ja - autor tej strony.
Sam o swojej metodzie?
A wygląda, że inaczej nie można.
--
Kilka słów historii.
W Egipcie pszczoły przewożono na statkach pływających po Nilu, na wozach we Francji, były noszone na plecach na Bałkanach, a u nas też je transportowano. Jest kilka problemów związanych z przewozem pszczół.
Najważniejszy z nich to - jak je zamknąć aby się nie podusiły?
Jeśli będą zamknięte przez jedną, dwie godziny, zwykle daje się je przewieźć bez większych strat. Problem pojawia się, jeśli trzeba je wieźć dłużej, albo rodziny są tak silne, że mogą się udusić.
Co zrobić?
Jakieś 30 lat temu prowadziłem pasiekę składającą się z 80 pni.
Wiadomo - zysk będzie gdy będę pszczoły woził, ale widziałem, jak ludziom podczas transportu pszczoły padały.
Zacząłem rozumować tak:
jakie czynniki powodują, że pszczoły siedzą w ulach i traktują ten stan jako normalny? Noc zawsze, ale deszcz także w ciągu dnia trzyma je w ulu. Więc?
Przed transportem polewałem na powałki szklankę wody, czasami więcej. Spryskiwaczem rosiłem ścianę przednią przy wylotku i wprowadzałem strumień kropelek przez wylotek do ula tak aby była zmoczona podłoga w ulu. I co?
Ano pszczoły traktowały to jako deszcz a bujanie i hałasy podczas transportu jako burzę!
Siedziały więc w ulu pomimo otwartych wylotków. Silne rodziny wypuszczały "brodę" na przednią ściankę ula i ...trzymały się kurczowo przez cały czas także, gdy jechałem z nimi bądź co bądź przez oświetloną Warszawę.
Opisałem swoją metodę przewozu pszczół w Pszczelarstwie w 1984 roku.
Więc?
Sądzę, że wprowadzenie pojęcia "przewóz pszczół metodą Siudalskiego" zostało dokonane.
Stefan Jerzy Siudalski 31 lat później